Różne opowiadania - Broń żołnierza polskiego

 Statystyki
wg Stefana Jerzego Siudalskiego
Przejdź do treści

Różne opowiadania

II Wojna Światowa
... przesyłam Panu relację dotyczącą broni powrześniowej, ze wsi Kębłów k. Żelechowa.
Pochodzi od mojej babci, Genowefy Chmielewskiej, jeszcze żyjącej, ale opowiadało się tą historię w rodzinie.
Przedstawiam ją tak jak babcia zapamiętała wydarzenia.
We wrześniu 1939 w pobliskim lesie pojawił się oddział WP, żołnierze byli zmęczeni, bez jedzenia. Matka mej babci i inne kobiety napiekły chleba, ugotowały wiadro kawy, zaniosły żołnierzom, ci aż wyrywali ten chleb, jedli tak "że aż serce bolało". Oficerowie w nocy spali w chałupach, ale nie w łóżkach, kazali sobie przynieść słomy, spali też na stołkach, w mundurach, gotowi w każdej chwili do wyjścia. Rano szli do żołnierzy.
Nie wiem czy cały oddział uległ rozwiązaniu, ale babcia mówi, że u okolicznego gospodarza część oficerów oddała mundury do spalenia w piecu, a szukali ubrań cywilnych.
I to tyle na temat tego oddziału.
Teraz o broni.
Być może to ten oddział, być może inny, trudno powiedzieć, po rozbrojeniu zostawił broń. Była ona przechowywana w zabudowaniach, ale ze strachu przed represjami postanowiono ją wywieźć.
Wywieziono dwa wozy karabinów, jeden z gospodarzy którzy to wywozili nazywał się Szymon Skwarek. Karabiny zatopiono w bagnie w kębłowskim lesie.
Jakiś czas potem (może w letni czas, bo woda w bagnie opadła), miejscowe chłopaki znaleźli ta broń i zaczęli ją wyciągać.
Uzbroili się. W nocy słychać było strzelanie. Czy jest to związane z tworzeniem partyzantki - nie wiem, ale w okolicy AK działała.
W każdym razie - broń chodziła po okolicy. i doprowadziło to do tragedii we wsi.
Jeden z gospodarzy, Wacław Ragus, sprzedał karabin Żydowi z żelechowskiego getta. Żyd ten został przez Niemców złapany z karabinem w żelechowskim lesie, wydał gospodarza który mu broń sprzedał. Do Ragusa przyjechali Niemcy, skatowali go nieludzko (zwłoki potem były zmasakrowane). Potem z dwóch sąsiednich gospodarstw zabili po dwóch mężczyzn, dwóch braci Wałachowskich, i ojca z synem - też Wałachowskich. Zwłoki kazali chłopom zakopać w polu niedaleko szkoły w Kębłowie, nie pozwolili ich pochować na cmentarzu. Ekshumowano ich dopiero po wkroczeniu Rosjan w lipcu 1944.
Pozdrawiam
Grzegorz Dziewulski 26 sierpnia 2018 roku
Wróć do spisu treści